wtorek, 7 kwietnia 2020

Podróż po zdrowie. O cukrze słów kilka.


W obecnej sytuacji większość z nas skupia się na sprawach bieżących.
Jakiekolwiek planowanie jest jak pisanie palcem po wodzie. Weekendowa wycieczka, plany wakacyjne to pomysły dosyć abstrakcyjne i mało realne, kiedy tkwimy w reżimie stworzonym dla naszego dobra. Jedyne co możemy, a nawet powinniśmy planować, to posiłki.
Planowanie posiłków jest ważne z powodów ekonomicznych - żywność jest coraz droższa i zaczynają się braki niektórych produktów oraz z powodów logistycznych - zakupy robimy rzadziej i w większych ilościach. Robiąc listę zakupów, warto mieć w głowie przynajmniej zarys tego, co będzie potrzebne do przygotowania posiłków. 
Przy mało aktywnym trybie życia jaki musimy teraz prowadzić, nie potrzebujemy posiłków wysokoenergetycznych, bo niezużyta energia odłoży się w tkance tłuszczowej. No chyba, że ćwiczycie minimum godzinę 3 razy w tygodniu z trenerem on-line :-)
Słodki cukier?
Najlepiej, aby nasze posiłki były lekkie, niskokaloryczne i nie zawierały cukru. To dosyć trudne, bo cukier znajduje się niemal wszędzie, począwszy od różnego rodzaju słodyczy przez słodkie napoje na czele z colą oraz uznawanymi za zdrowe, różnego rodzaju sokami i soczkami. Cukier znajduje się również w produktach zupełnie nieoczywistych jak płatki śniadaniowe i musli, w chlebie i produktach zbożowych, w produktach mlecznych typu kefiry, maślanki, desery mleczne a także w wędlinach. Na etykietach znajdziemy informacje, ile cukru znajduje się w danym produkcie - "węglowodany w tym cukier". 100 ml czy 100 gram to około pół szklanki, a 5 gram to 1 łyżeczka z czubkiem. To co, policzymy ile dziennie zjadamy ukrytego cukru?
Jak działa cukier?
 
Cukier należy do węglowodanów, czyli składników naszego pożywienia, które dostarczają niezbędnej energii. Kiedy w pracy dopada nas zmęczenie, słodka przekąska zadziała jak zastrzyk energii i poprawi nastrój. Producenci słodyczy wykorzystują ten efekt reklamując swoje wyroby. Cukier zawarty w produktach przetworzonych, w słodyczach, pieczywie cukierniczym, słodkich napojach i innych produktach o wysokim indeksie glikemicznym, działa na nas jak energetyczna torpeda - to ten moment, kiedy czujemy jak życie do nas wraca po zjedzeniu batonika;-) 
Przetworzony w glukozę cukier, gwałtownie zalewa organizm, powodując stan hiperglikemii, czyli wysokiego stężenie glukozy we krwi. Wówczas do akcji wkracza produkowana przez trzustkę insulina, która musi szybko obniżyć wysoki poziom glukozy, aby organizm przetworzył ją na energię. Po takiej "batonikowej" akcji za godzinę znowu odczujemy głód. 
Nadwyżka glukozy jest magazynowana w wątrobie i mięśniach w postaci glikogenu. Kiedy glukozy we krwi jest za mało, dopada nas stan zwany hipoglikemią - odczuwamy zmęczenie, silne uczucie głodu, drżenie rąk - to uczucie przed zjedzeniem batonika ;-) Wówczas do akcji wkracza drugi hormon trzustki - glukagon, który uwalnia zmagazynowany glikogen z wątroby i mięśni, przekształcając go w glukozę. Tak uwolniona energia nie zaspokoi naszych potrzeb energetycznych na długo. Za chwilę organizm pilnie będzie potrzebował dawki węglowodanów. I tak w kółko, proces zachodzi non stop po zjedzeniu każdego posiłku, przekąski, wypiciu napoju. 
Niebezpieczny cukier?
Oba stany: hipo- i hiperglikemii dotyczą każdego człowieka i nie należy ich łączyć tylko z cukrzycą i cukrzykami. Regularne doprowadzane do hipo i hiper stanów glukozy jest niebezpieczne dla naszego zdrowia i życia - prowadzi do nadciśnienia, miażdżycy, otyłości oraz rozwoju cukrzycy. 3 miliony Polaków choruje na cukrzycę a około 2 miliony jest nieświadomych tej choroby, bo cukrzyca rozwija się teoretycznie bezobjawowo.
Zmiany nie zachodzą z dnia na dzień, pracujemy na nie latami - nieregularne, małowartościowe posiłki, śmieciowe jedzenie, brak ruchu i brak wiedzy, odkładanie "na potem" zmiany stylu życia i żywienia.  Organizm zwykle zaczyna szwankować między 30 a 40 rokiem życia.  Wysyła subtelne sygnały, które ignorujemy w codziennym pędzie. Praca, dom, rodzina, zmęczenie i stres to normalka, stan permanentny przewlekły. Czasem coś tam strzyknie i zaboli, ale od czego są tabletki przeciwbólowe. Dopiero gdy dochodzi do tąpnięcia i nagle nie można podnieść się z łóżka (panie doctorze, wczoraj nic mi nie było), zaczynamy pielgrzymkę od lekarza do lekarza. Niech nas leczą, po to są. Medyk będzie leczył skutek, nie przyczynę. W wielu przypadkach skupienie się na przyczynach może uchronić przed długotrwałym zażywaniem leków. Udowodniono, że w początkach cukrzycy typu II (ogólnie mówiąc wtedy, gdy trzustka nie produkuje wystarczających ilości insuliny) lub insulinooporności (insulina nie jest w prawidłowy sposób przyswajana przez organizm, jej nadmiar uniemożliwia spalanie zasobów energii, prowadząc do otyłości a nieustanna produkcja insuliny prowadzi do niewydolności trzustki) bardzo dobre rezultaty przynosi zmiana sposobu żywienia i stylu życia. Podobnie rzecz ma się z nadciśnieniem tętniczym. Warto więc wziąć swoje zdrowie we własne ręce, a do lekarza udać się w ostateczności. Sami dla siebie naprawdę możemy zrobić wiele.
Dobry i zły cukier?
Nie ma cukru dobrego i złego. Biały cukier buraczany, zwany w niektórych kręgach "białą śmiercią" i uważany za "zdrowy " brązowy cukier trzcinowy, to ta sama sacharoza, która nie posiada żadnych wartości odżywczych. To puste kalorie, dające szybkiego kopa energetycznego i równie szybki spadek energii.  Melasa, syrop fruktozowo-glukozowy, syrop słodowy, syrop klonowy, syrop z agawy, cukier kokosowy, cukier palmowy - wszystkie zawierają sacharozę i podobną, wysoką kaloryczność.
Naturalnym zamiennikiem cukru jest stewia, mało kaloryczna i posiadająca cenne wartości odżywcze. Minusem jest jej cena i smak daleki do słodkości cukru ale może być alternatywą dla osób, które cukru spożywać nie powinny a nie potrafią bez słodkiego żyć. 
Cukier z diety można eliminować stopniowo. Najgorsze są pierwsze 2 tygodnie, potem jest już z przysłowiowej górki. Trzeba nauczyć się racjonalnie korzystać z produktów naturalnie słodkich, jak owoce. Racjonalnie, czyli z umiarem, bo fruktoza, czyli cukier owocowy, w dużych ilościach nie jest przyswajana przez nasz organizm i wywołuje takie same skutki uboczne jak sacharoza.
Żyć bez cukru?!
 
Czy można tak żyć?! Można i to całkiem nieźle. 
Bez cukru w formie białego czy brązowego proszku, gotowych wyrobów cukierniczych, napojów słodzonych, produktów mlecznych i wędliniarskich oraz żywności przetworzonej, żyję już ponad pół roku. Poprawiła się moja cera a skóra stała się bardziej jędrna, nie mam napadów głodu ani ochoty na coś słodkiego nawet w te nasze babskie dni. 
Odstawienie cukru nie kosztowało mnie wiele wyrzeczeń, choć słodycze zawsze lubiłam. Cukier zamieniłam na warzywa i owoce, przyprawy, pestki i orzechy. Wybieram dobre węglowodany, które dają stałą porcję energii: pieczywo pełnoziarniste, płatki zbożowe, kasze i ciemne makarony, mąki żytnie i razowe. Domowa granola, domowy jogurt, własne pieczywo, ciasta i ciasteczka, i własnoręczne pasty do kanapek zagościły u nas na dobre. 
Wielkanocne ciasto bez cukru? A dlaczego nie?
Pozostajemy w domach i możemy wykorzystać ten czas na eksperymenty kulinarne, na poznawanie nowych smaków i przypraw czy nawet na stopniową zmianę nawyków żywieniowych.
Polecam film "Cały ten cukier" 
https://www.youtube.com/watch?v=BmOqtLVTW-Y
albo książkę o tym samym tytule, napisaną w bardzo przystępny sposób, wręcz "obrazkowy", bez medycznego żargonu i niezrozumiałej terminologii -  ta książka zmieni twój sposób myślenia o "zdrowym" jedzeniu.
Zamieszczone zdjęcia pochodzą właśnie z tej książki.

Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia.

sobota, 4 kwietnia 2020

E-życie, czyli zdarzyło się w marcu...

Wiosna roku pańskiego 2020 z pewnością zapisze się dużymi literami na kartach historii. Dzieci naszych dzieci z zapartym tchem słuchać będą opowieści z pierwszej ręki o bohaterskich medykach, którzy z gołymi pięściami rzucili się na wirusa jak niegdyś ich dziadkowie na czołgi wroga.
Myślę, za cały ten 2020 rok przejdzie do historii jako niełatwy i pełen zaskakujących wydarzeń, heroicznych bohaterów, niemoralnych propozycji i upadku tych, którzy chcą być ponad wszystko i wszystkich. Szczerzę wierzę, że my - zwykli, szarzy ludzkie, wyjdziemy z tego doświadczenia silniejsi i zjednoczeni, bo co nas nie zabije, to nas wzmocni...
E-szkoła
Marzec w naszym domu zdominowała edukacja. Na początku miesiąca jeszcze ta tradycyjna. Egzamin, do którego przystąpiłam, okazał się jednym z najtrudniejszych w życiu. Czy zdałam? Dowiem się, kiedy szkoły wrócą do normalności. Czyli nie prędko. Teraz uczę się cierpliwości, tęsknie spoglądając przez okno na świat, gdzie wiosna w pełni.
 Moje kursy dokształcające i egzamin, to była bułka z masłem w porównaniu z wyzwaniem, które czekało na Amelkę po zamknięciu szkół.
E-szkoła okazała się codzienną zmorą dla nas wszystkich. Po trzech tygodniach "zdalnego nauczania" ciągle mamy zaległości. Mamy - bo 11-letnie dziecko nie jest w stanie samo ogarnąć ani organizacyjnie, ani technicznie takiego systemu. Nasza szkoła nie korzysta z żadnej platformy nauczania. Te piękne obrazki, jak to nauczyciel prowadzi lekcję a uczniowie na żywo biorą w niej udział ze swoich domów przez komputer, to tylko w TV. Rzeczywistość wygląda tak, że od każdego nauczyciela otrzymujemy maile z materiałem do nauczenia i zadaniami. W 5 klasie szkoły podstawowej, do której chodzi Amelka, jest 15 przedmiotów: język polski, angielski i niemiecki, matematyka, w-f - 3 godziny lekcyjne lub więcej w tygodniu; religia (nieobowiązkowa) i informatyka - 2 lekcje w tygodniu; historia, biologia, geografia, muzyka, technika, plastyka, zajęcia artystyczne, zajęcia kreatywne - 1 godzina tygodniowo. Przez pierwsze dwa tygodnie e-szkoły, z przedmiotów, które są 2 razy w tygodniu i więcej otrzymywaliśmy 2 maile w tygodniu z zadaniami do zrobienia, (ewentualnie jeden zbiorczy), z pozostałych przedmiotów - 1 mail. Z w-f też.
Przykłady "lekcji" :
Język polski na cały tydzień, termin wykonania zadań 7 dni: 
1. Zapiszcie w zeszytach temat : Interpunkcja.
Wysłuchajcie wykładu https://liblink.pl/7wGIP0ciJZ
Zróbcie notatkę w zeszycie.
Wykonajcie ćwiczenia : Przecinek w zdaniu pojedynczym str.99-101.
2.Poszukajcie informacji na temat Tima Burtona. Kto to jest, daty życia, co stworzył. Znajdźcie informacje na temat cech charakterystycznych jego filmów.Notatkę zapiszcie w zeszycie. Wcześniej jednak zapiszcie temat lekcji: Ciekawy i kontrowersyjny twórca filmów Tim Burton.
Obejrzyjcie film pt. Gnijąca Panna Młoda  https://liblink.pl/kAXPOd01fy
Proszę opisać swoje wrażenia po obejrzeniu filmu. Co Cię w nim zadziwiło, zaskoczyło, a może był nudny. Swoje zdanie proszę uzasadnić. Prace proszę przysłać na adres xxxx@gmail.com do 30 marca.
3. Uzupełnijcie ćwiczenia Sprawozdanie z filmu lub spektaklu str.120-124.
Religia, termin 3 dni.
Na podstawie tekstów z podręcznika proszę odpowiedzieć na pytania:
Oto idę (...), abym spełniał wolę Twoją, Boże. s. 97
1. Jak Mesjasz odnosi się do Stwórcy?
2. Jak Mesjasz przyjmuje to, co otrzymał?
3. Jak możemy nazwać postawę Mesjasza?
4. Czyją wolę wypełniał Jezus?
Chrystus, Bóg-Człowiek, wzorem posłuszeństwa.  s. 97
5. Na czym polegało posłuszeństwo Jezusa?
6. Dlaczego chrześcijanin powinien być posłuszny Panu Bogu?
7. Na czym powinno polegać nasze posłuszeństwo Bogu?
8. Czy Jezus traktował wolę Ojca jako rozkaz, czy radość?
9. Jak możemy okazywać posłuszeństwo Bogu?
10. Kto lub co może nam pomóc w zrozumieniu woli Boga?
Uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci.
Potem poszedł z rodzicami i wrócił do Nazaretu; i był im posłuszny.
I chociaż był Synem Bożym, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał.
Z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
11. Co mówił Pan Jezus o swojej relacji z Ojcem?
12. Co Jezus czynił w imię posłuszeństwa Panu Bogu?
13. Do czego zachęcał Jezus?
14. Dlaczego Jezus był posłuszny Panu Bogu?
15. Co zyskaliśmy dzięki posłuszeństwu Jezusa Chrystusa?

Matematyka, temat na cały tydzień, w piątki zadania do zrobienia z terminem 7 dni
Temat: Mnożenie ułamków dziesiętnych.
(podręcznik strona 159-163)
W tym tygodniu będziemy mówili o mnożeniu ułamków dziesiętnych. Temat podzieliłam na dwie części:
I. Mnożenie ułamków dziesiętnych przez liczby naturalne:
Mnożenie ułamków dziesiętnych jest bardzo podobno do mnożenia liczb naturalnych:
123∙5=615
26∙13=338
12,3∙5=61,5
12,3 ma jedno miejsce po przecinku, a 5 nie ma żadnego miejsca po przecinku, więc w wyniku będzie jedno miejsce po przecinku.
0,26∙13=3,38
0,26 ma dwa miejsca po przecinku, a 13 nie ma żadnego miejsca po przecinku, więc w wyniku będą 
dwa miejsca po przecinku.
Link do filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=g5iqNuRzLF0
II. Mnożenie ułamków dziesiętnych:
Ułamki dziesiętne możemy też mnożyć przez inne ułamki dziesiętne.
W mnożeniu ułamki dziesiętne przez ułamki dziesiętne musimy dodawać ilość miejsc po przecinku:
12,3∙0,5=6,15
12,3 ma jedno miejsce po przecinku, 0,5 ma jedno miejsce po przecinku, więc w wyniku będą dwa miejsca po przecinku. (suma miejsc po przecinku w czynnikach)
0,26∙1,3=0,338
0,26 ma dwa miejsca po przecinku, 1,3 ma jedno miejsce po przecinku, więc w wyniku będą trzy miejsca po przecinku.
Czasem możemy mieć bardzo duże liczby i wtedy przyda nam się umiejętność mnożenia pisemnego:
https://www.youtube.com/watch?v=wnU2rcWx5EY
W piątek w „zadania domowe” pojawi się karta pracy do odesłania do tego tematu.
Matematyka, jak do tej pory to najlepiej zorganizowane zajęcia zdalne. Bo proste tematy? Hmm... dla dziecka o duszy i umyśle artysty, matematyka jest tylko kolejnym nurtem w malarstwie abstrakcyjnym... Mimo to, przy niewielkiej pomocy, matematykę ogarniamy w około godzinę.
Zadania z języka polskiego są obszerne i kilkupunktowe. Wykonanie zajmuje nam(!) zwykle kilka godzin, w praktyce rozkłada się to na cały dzień.
Nauka języków obcych polega głównie na utrwalaniu słówek i zwrotów w formie quizletów on-line, krótkich tematów do zapisania w zeszycie, przetłumaczeniu kilku zdań czy zwrotów. Forma nauki dość przyjemna ale też trochę monotonna - aby zaliczyć kolejne stopnie quizletów należy wykonać wiele powtórek. Czas zaliczenia jednego zestawu to 1-2 godziny w zależności od obszerności zestawu.
Geografia, historia i biologia, to co tydzień nowy temat do opracowania i odesłanie przygotowanej przez nauczyciela karty pracy. W praktyce: przeczytanie tematu (dziecko), wytłumaczenie (rodzic), karta pracy (dziecko), odesłanie (rodzic). Czas wykonania do 2 godzin.
W trzecim tygodniu informatyka, angielski i zajęcia plastyczno-artystyczne połączyły siły - dzieciaki mają wykonać prace plastyczne w ogólnodostępnym programie graficznym/tradycyjnie z użyciem angielskich słówek dotyczących Wielkanocy. Uff... wreszcie normalnie...i jedno zadanie zamiast trzech. 
Religia nie jest przedmiotem obowiązkowym. Pomijając kwestie wiary i praktykowania, uważam, że dobrze jest znać zasady na jakich opiera się katolicyzm. Niektórzy z Was wiedzą, że z wykształcenia jestem pół teologiem (bez magisterium). Co dały mi te studia? Świadomość i zrozumienie a przede wszystkim wywróciły do góry nogami moje ówczesne postrzeganie katolicyzmu wyniesione z tradycji rodzinnych i nudnych, niezrozumiałych mszy. Amelka zawsze lubiła religię w szkole. W tym roku szkolnym pojawiła się nowa katechetka i pojawiły się zgrzyty już w pierwszych dniach września. Zgrzyty były coraz częstsze a rezygnacja z lekcji religii tkwiła mi gdzieś z tyłu głowy. E-lekcje i zadanie, które przytoczyłam wyżej, doprowadziło mnie do szewskiej pasji. Temat dotyczył nomen omen posłuszeństwa wobec Boga (Boże wybacz!). W podręczniku tekst na 3/4 strony w tym obszerny cytat z Pisma Świętego, a Pani Katechetka ułożyła do tego aż 15 pytań! Nie, nie wyrażam zgody na taką sieczkę i na taki sposób nauki mojego dziecka! W czasach e-szkoły czas jest na wagę złota. Wolę, aby ten cenny czas moje dziecko przeznaczyło na inne zajęcia lub odpoczynek.
 
E-szkoła to wyzwanie dla wszystkich. I jak w każdym kryzysie, ważne jest zrozumienie dla drugiego człowieka i empatia. Motywują pierwsze dobre oceny za pracę zdalną, brak spiny ze strony niektórych nauczycieli i luźne tematy  (pozdrawiamy Pana od angielskiego, Panią od muzyki), ciepłe maile od Wychowawcy. Budujące jest, że są ludzie, którzy za darmo wypożyczają sprzęt komputerowy dla dzieciaków, które go nie posiadają. Teraz wszyscy zdajemy egzamin z tego, jakim ludźmi jesteśmy, jakie mamy ambicje i priorytety i co tak naprawdę jest dla ważne.

Życzę Wam wytrwałości i cierpliwości w tym trudnym czasie. Jeszcze będzie pięknie...

wtorek, 17 marca 2020

Najstarsza wieża Bismarcka, Gozdnik i skansen w Będkowicach


Korzystając z pięknej, wiosennej pogody, wybieramy się na wycieczkę w rejon Masywu Ślęży. Poranek jest bardzo rześki po nocnym przymrozku, odwlekamy więc moment wyjścia z domu aż do późnego, drugiego śniadania, bo co się odwlecze, to nie uciecze..:-) Do Wzgórz Oleszeńskich, które zamierzamy dziś zobaczyć, jest około godziny drogi jazdy autem.
Główne pasmo Wzgórz, rozciągające się od Sulistrowic po miejscowość Winna Góra, ma około 6 km długości. Wysokość Wzgórz nie przekracza 400 m n.p.m. ale z uwagi na stromość, mieszczą się w definicji "gór". Najwyższe 3 wierzchołki są nienazwane. Kolejne pod względem wysokości to Winna Góra (317 m n.p.m) i Gozdnik (315 m n.p.m.) Znajdujące się w pobliżu pojedyncze wzgórza pomiędzy Oleszną a Glinicą, to Wzgórza Łagiewnickie wchodzące w skład Wzgórz Niemczańsko-Strzelińskich. Tu interesująca jest Jańska Góra i od niej zaczniemy naszą wycieczkę. Ale wcześniej zahaczamy o maleńki Piotrówek.
Pałac w Piotrówku

 
Dojeżdżamy do miejscowości Piotrówek, gdzie zatrzymujemy się przed ruinami XIX-wiecznego pałacu - pięknego, klasycystycznego z efektowną wieżą, otoczonego rozległym parkiem. Pałac od lat jest własnością prywatną i niestety jego stan to powolna agonia. 
 
 
Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego osoby kupujące obiekty zabytkowe, skazują je na powolną śmierć przez własne zaniechanie, zaniedbanie, nicnierobienie? 
Prywatny właścicielu zabytku: jeśli brak ci funduszy, nie masz koncepcji na renowację czy zmieniły się twoje zainteresowania - sprzedaj obiekt za rozsądną cenę albo oddaj w dobre ręce. 
Czekanie, aż zabytek obróci się w proch i pył, by postawić w jego miejscu dom z basenem, nie ma sensu. Obiekty budowane od XIX wieku wstecz, rozkładają się  mniej-więcej tak długo, jak plastikowa butelka.
Najstarsza wieża Bismarcka
 
Spod pałacu na Jańską Górę (Jańska Góra od nazwy miejscowości Janówek, leżącej po drugiej stronie wzniesienia) jest około 30 minut spacerem. Uprawiający turystykę na czterech kółkach, mogą podjechać nawet na samo wzgórze. 
Z góry rozciąga się przepiękna panorama na Masyw Ślęży aż po Masyw Śnieżnika. Zagłębiamy się w las, by po chwili dojść do wieży, która kiedyś pełniła funkcję widokowo-rekreacyjną.
  
Wieża została wybudowana w 1869r. jako pierwsza z wielu tzw. wież Bismarcka. Nieopodal, na Wieżycy w Masywie Ślęży stoi kolejna, znacznie młodsza i co najważniejsze czynna, udostępniona do zwiedzania! Wieża z Jańskiej Góry w czasie wojny została uszkodzona i od tamtej pory ulega ciągłej dewastacji. Stan techniczny nie pozwala na wejście na górę, jednak wizualnie nie wygląda tak tragicznie, jak pałac w Piotrówku. I znowu nasuwa się refleksja, dlaczego pozwala się, aby tak ciekawa budowla niszczała? Na Wieżycy można było a tutaj  nie? 
Gozdnik
Z Jańskiej Góry jedziemy do miejscowości Winna Góra, skąd niebieski szlak prowadzi po wierzchołkach Wzgórz Oleszeńskich. 
 
  
Trasa wiedzie przez pola z widokiem na Wzgórza Niemczańsko-Strzelińskie a następnie gęsto zalesionym zboczem Gozdnika. O zdobyciu szczytu informuje nawigacja, bo na miejscu brak najmniejszej tabliczki informacyjnej. Gdzieś w pobliżu znajduje się dawny kamieniołom serpentynitu ale nie mamy ochoty go szukać. Schodzimy do Winnej Góry i jedziemy do kolejnej atrakcji.
Skansen archeologiczny w Będkowicach

Na zboczach góry Ślęży zachowały się ślady średniowiecznego grodziska, osady i cmentarzyska kurhanowego, datowane na VIII-X wiek. W latach 70. ubiegłego stulecia utworzono tu ogólnodostępny skansen archeologiczny o powierzchni 50 hektarów.
  
Zrekonstruowano kilka chat i studnię, wytyczono ścieżkę edukacyjną, utworzono wiatę turystyczną z miejscem na ognisko. 
  
 
 
Trzeba sporo wyobraźni aby poczuć tu klimat średniowiecznej osady. Rozjeżdżony teren i pozostałości po wycince drzew nie zachęcają do spaceru. Nowe tablice edukacyjne mieszają się ze starymi i wydaje się, że ich ustawienie jest dosyć przypadkowe. Przedstawiony sposób informacji w formie zwartego, dosyć długiego tekstu, nie sprzyja zagłębieniu się w życie Ślężan. 
  
Tablica informująca o pracach nad rekonstrukcją stawu daje nadzieję, że jednak to miejsce nie zostało całkowicie zapomniane.
Ogólnie skansen wywarł na nas dosyć przygnębiające wrażenie, jako kolejna zaniedbana wartość historyczno-kulturowa. 
Rejon Wzgórz Oleszeńskich, mimo, że znajduje się w pobliżu popularnych tras na Ślężę, nie jest zbyt uczęszczany, co przekłada się na tzw. infrastrukturę turystyczną. Cisza, spokój, ciekawe miejsca i piękne widoki są warte, by odwiedzić te tereny.

środa, 11 marca 2020

Wzgórza Kiełczyńskie

Rozciągający się na południe od Wrocławia Masyw Ślęży, jest bardzo popularnym miejscem weekendowych wycieczek. Mnogość szlaków pieszych i rowerowych o różnym stopniu trudności i pięknych panoram sprawia, że na Ślężę  wdrapują się zarówno zawodowi górołazi jak i rodziny z małymi dziećmi.

 
Ślęża widziana ze Wzgórz Kiełczyńskich
Masyw składa się z kilku części. Część centralną stanowi góra Ślęża (718 m n.p.m.) z Wieżycą (415 m n.p.m.) Na południe od niej rozciąga się Radunia (578 m n.p.m.) i Czernica (481 m n.p.m). Po prawej stronie mamy, niewysokie acz strome Wzgórza Oleszeńskie a po lewej stronie, nieco oddalone od Masywu - Wzgórza Kiełczyńskie. Weekend to za mało, aby zdobyć Masyw, poznać jego atrakcje i odkryć tajemnice, których tu bez liku.

  
Mieliśmy tylko wolną niedzielę by odsapnąć po ciężkim tygodniu. Dzień wcześniej trudny egzamin kończący harcorowy kurs doszkalający rozłożył mnie na łopatki fizycznie i psychicznie. Musiałam ruszyć się z domu, przewietrzyć głowę, wyłączyć myślenie i zresetować się, bo najgorsze jeszcze przede mną - czas oczekiwania na wyniki.
   
Wybór padł na Wzgórza Kiełczyńskie, które znajdują się na liście do zdobycia odznaki Sudeckiego Włóczykija, którą powoli robimy. Celem odznaki jest poznanie Sudetów a głównie miejsc, które łączą w sobie walory przyrodnicze, krajoznawcze i widokowe. Górek "do zaliczenia" jest 100. Nie ma limitu czasowego, można więc włóczykijować póki sił starczy. W międzyczasie trzeba zdobyć odznakę Korony Sudetów Polskich, czyli dodatkowe 22 górki - najwyższe szczyty poszczególnych pasm sudeckich. Myślę, że to fajny sposób na spędzanie wolnego czasu. Jest motywacja do wyjścia z domu i poznania regionu a odznaka to dodatkowy bonus.
  
Wzgórza Kiełczyńskie okazały się strzałem w dziesiątkę -  cicho, spokojnie i prawie bezludnie.
Naszym celem była Szczytna (466 m n.p.m.), najwyższe wzniesienie Wzgórz Kiełczyńskich. Z Kiełczyna wiedzie tam żółty szlak oraz ścieżka dydaktyczna w formie pętli.
  
 
 
16 przystanków ścieżki zostało dobrze pomyślanych i szczerze polecam tę trasę. Szlak jest ciekawy pod każdym względem - znajdziemy tu trochę historii, ciekawostki przyrodnicze, ładne widoki, miejsca na odpoczynek. 
 
 
 
 
 
 
 
Pod względem technicznym ścieżka jest dosyć zróżnicowany ale zarówno osoby starsze, małe dzieci czy początkujący włóczykije, nie będą miały problemu by ją przejść.

Uwagi techniczne.
Ścieżka jest dosyć dobrze oznaczona, trzeba jednak uważać w miejscach, w których łączy się lub krzyżuje z żółtym szlakiem aby nie zboczyć machinalnie na żółty szlak. Warto przyjrzeć się dokładnie rozkładowi przystanków - niektóre są dosyć odległe od siebie - będziemy spokojni, że nie zgubiliśmy się i niczego nie pominęliśmy. Na przejście trasy trzeba przeznaczyć około 3 godziny spacerowym krokiem.

Pozdrawiamy przedwiosennie!